Strona wróciła właśnie do żywych po 2-tygodniowej przerwie. Jak na razie bez fanfar i zaplanowanego przeze mnie efektu wow. Na stronie miały pojawić się moje nowe zdjęcia z sesji biznesowej, ale jeszcze ich nie dostałam od fotografki i nie wiem, kiedy je dostanę. A już dłużej nie chcę Cię zostawiać z niedziałającą stroną…

Skąd pomysł na zmiany?

Już od dość dawna chodziły za mną zmiany – to jeden z moich celów na ten rok – zmiany na stronie i sesja fotograficzna – i w końcu doczekały się realizacji, choć na razie połowicznej. Ostatnie duże zmiany na stronie odbyły się w sierpniu 2014r, kiedy to przenosiłam bloga na własną domenę. A jak to już zwykle u mnie bywa, wszelkie zmiany musiałam sobie na spokojnie przemyśleć i poukładać – czego tak naprawdę chcę i co chcę osiągnąć – a to musiało chwilę potrwać 🙂

Jak zrealizować duży projekt i nie zwariować.

Dla Ciebie jako Czytelniczki zmiana wyglądu strony nie wygląda pewnie na skomplikowaną – ot, kilka zmian na stronie głównej i w układzie. Pod spodem jest to jednak ciut bardziej skomplikowane zadanie, do którego przygotowywałam się dobrych kilka tygodni. Tak duży projekt to nie jest sprawa na 1 weekend. O ile samo wprowadzenie zmian zajęło mi owszem jeden weekend, ale już wcześniej miałam wszystko przemyślane i rozpisane, by tylko w kluczowym momencie wprowadzić je w życie.

Jak działałam?

Przede wszystkim plan działania i odpowiedzi na kilka kluczowych pytań.

Co jest istotne? Co chcę osiągnąć? Jaki ma być efekt końcowy?

Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że najbardziej dla mnie istotne są: prostota, minimalizm i uporządkowanie. Skoro ułatwiam kobietom codzienne zarządzanie domem, to i moja strona również powinna być nieskomplikowana.

Jakie etapy dzielą mnie od efektu końcowego? Czego muszę się nauczyć? Co muszę przygotować? Co mogę zrobić wcześniej?

Wypisałam sobie wszystkie rzeczy, jakie chciałam zrobić na stronie – począwszy od zmiany szablonu, przez nowe menu i nowy układ stron, po uporządkowanie kategorii i tagów wpisów blogowych.

Kolejną rzeczą było ustalenie, co mogę wcześniej przygotować. Na pierwszy rzut poszedł szablon, bo to od niego później zależy układ menu czy poszczególnych stron. Potem przyszła kolej na projekt poszczególnych stron – na kartce papieru rozrysowałam sobie układy, a w edytorze tekstu przygotowałam opisy. W międzyczasie poprawiłam artykuły – a ponieważ jest już ich sporo codziennie pracowałam nad nimi po 30 minut. I tak przez 2 tygodnie.

Czy muszę to robić samodzielnie? Czy mogę to zlecić? Czy ktoś może mi pomóc?

W międzyczasie ustaliłam zadania, które robię samodzielnie i które zlecam na zewnątrz. O ile zmiany na stronie jestem w stanie zrobić sama (w końcu trochę już tego WordPressa znam), tak już swojej sesji zdjęciowej, późniejszej obróbki zdjęć czy przygotowania logo – już raczej niekoniecznie 😉 Potrzebowałam zatem pomocy.

Plan działania

Przedostatnim etapem był dokładny plan działania, co mam po kolei zrobić – od włączenia zaślepki, instalację szablonu, ogólne ustawienia, przez ustawienia poszczególnych stron, tłumaczenia, po wyłączenie zaślepki i opublikowanie tego artykułu 😉 Tak by podczas wprowadzania zmian, nie zastanawiać się, co to ja właściwie miałam jeszcze zrobić, tylko działać.

Ważnym elementem jest także przewidzenie zapasu czasu na sprawy nieprzewidziane – np. czas na rozgryzienie nowej wtyczki czy też czas na dostarczenie zdjęć przez fotografkę. Nie na wszystko jednak mam wpływ, więc mimo deklaracji fotografki, zdjęć nadal nie mam.

Co nowego na stronie?

Nowy szablon. Mój dotychczasowy szablon to dość popularny DIVI. Generalnie nie miałam do niego zastrzeżeń, bardzo fajnie mi się na nim pracowało – jest prosty i intuicyjny. Jedyne, co mnie w nim denerwowało, to konieczność ponoszenia za niego corocznych opłat. Musiało mi to umknąć podczas początkowych prac z tym szablonem – kiedy byłam podekscytowana faktem samodzielnego robienia swojej strony. Teraz przesiadłam się na również popularny szablon – AVADA – płaci się za niego tylko raz, ale nie mam ograniczeń dostępu do jego aktualizacji, co jest istotne z uwagi na bezpieczeństwo strony. Może jest ciut bardziej skomplikowany, ale zdarzało mi się na nim pracować w mojej pracy jako wirtualna asystentka, więc nieco go poznałam.

Disqus. Wprowadziłam nowy system (?) komentowania. Co prawda jest mały problem z komentarzami przeniesionymi z blogspota (czyli sprzed września 2014) – pojawiają się różne dziwne krzaczki w miejsce polskich liter, ale postaram się to na bieżąco poprawiać.

Oczywiście nie obyło się bez wtop.

Największa dotyczy fotografii na stronę. Fotografka od 12 dni milczy i nie daje znaku życia i na dobrą sprawę nie wiem kiedy dostanę swoje zdjęcia, które będę mogła umieścić na stronie.

Tłumaczenia. Mimo wprowadzonych i zapisanych tłumaczeń – nie wszystkie działają – będę jeszcze drążyć temat.

Uwaga!

Jeśli zauważysz, że coś nie działa na stronie lub działa niepoprawnie, daj mi znać w komentarzu lub w mailu. Naprawię to 🙂