# czuję się
Pełna energii do działania. To chyba magia słowa przewodniego na ten rok – DZIAŁAM. Bo rzeczywiście działam. Na miarę moich możliwości. Bez szaleństw w stylu pracy 14 godzin na dobę. Powoli i systematycznie. Choćby i przez 15 minut dziennie. Ale do przodu. Kilka małych zadań dziennie. W końcu mam cały rok przed sobą i nie muszę robić wszystkiego, co sobie zaplanowałam w ciągu jednego miesiąca.
# chciałabym
Przygotować konkretny plan działania na najbliższe miesiące. Ostatnie tygodnie spędziłam na szerokiej analizie poprzedniego roku, przygotowaniu wizji siebie, domu i rodziny za kilka lat. Teraz czas na konkrety – co, gdzie, kiedy i dlaczego jest to dla mnie ważne.
# pracuję nad
Porządkiem w garderobie. To jeden z projektów i wyzwań, którym nie podołałam w ubiegłym roku.
Za mną już wyczyszczenie garderoby do zera, czyli wyniesienie wszystkich zgromadzonych tam rzeczy – trzymamy tam bowiem nie tylko ubrania, ale i różne przydasie, w stylu zgromadzonych rzeczy do organizacji przestrzeni, ozdób świątecznych itp. Zrobił się już mały składzik i trudno było wejść.
Teraz sortuję, przeglądam i układam. Plan jest, by zakończyć porządkowanie do końca stycznia – i choć pewnie z samą organizacją się uda, tak zostaną jeszcze rzeczy do pozbycia się. O ile śmieci będzie można szybko i łatwo wyrzucić, tak rzeczy na olx czy grupy na FB same nie zrobią sobie zdjęć, nie przygotują opisów i same się nie wystawią w wybranych serwisach. Podejrzewam, że na tym etapie będę potrzebować nieco więcej czasu.
Działam jednak w zgodzie ze sobą, tyle, na ile starczy mi sił i zapału. Choć stosy rzeczy rozłożone w pokoju dziennym mobilizują do szybszego działania, by odzyskać przestrzeń do życia 😉
# czytam
Kolejny czytelniczy powrót do dzieciństwa – razem z synem czytamy Harry’ego Pottera a ja przymierzam się do serii „Pan Samochodzik”.
# oglądam
Skończyłam właśnie oglądać „Sprzątanie z Marie Kondo” (Tidying up with Marie Kondo) na netflixie i mam mieszane uczucia. Jak najbardziej jestem za pozbywaniem się niepotrzebnych rzeczy, pozbywaniem się nadmiaru. Na tym postawiono właśnie w tym programie. Nie do końca przemawia do mnie filozofia Marie Kondo z tymi modlitwami, podziękowaniami, ale przymykam na to oko. Zabrakło mi większego skupienia się na organizacji tych rzeczy, które dają nam radość. Było trochę o pionowym przechowywaniu, grupowaniu rzeczy, układaniu w pudełkach – ale dla mnie, organizacyjnego freaka, to zdecydowanie za mało.
# czekam na
Śnieg. Odrobinę. Syn ma właśnie ferie i trochę śniegu by się przydało – może uda się zabrać go na pierwsze spotkanie z nartami. Było niedawno trochę śniegu w Krakowie, udało nam się wyjść na sanki, usłyszeć skrzypiący śnieg pod butami – ale mam niewielki niedosyt.
Garderoby nie mam, ale czeka mnie sprzątanie mojej szafy z ubraniami. Mam zamiar przejrzeć ubrania i to co mi niepotrzebna oddać lub sprzedać. To zadanie na najbliższa dwa tygodnie. Też czasami wracam do książek z dzieciństwa. Jakiś czas temu przeczytałam ponownie Harrego Pottera. Już się nie mogę doczekać gdy z córką zaczniemy go czytać 🙂
Ja w przeciwieństwie do mojego męża nie mam problemów z wietrzeniem szafy, ponieważ jego ubrań tylko przybywa, a nie zgadza się na wyrzucenie czegokolwiek (bo przyda się w garażu….) postanowiłam mu zrobić małą osobną garderobę, do której nie zamierzam (często) wchodzić. Wykorzystałam w tym celu pomieszczenie gospodarcze tuż przy jego łazience. Wykorzystałam regały ze spiżarni, które zamawialiśmy w Metalsistem a nawet ich nie skręciliśmy, bo zamówiliśmy za dużo. I teraz ja mam święty spokój bo mam sporo miejsca i porządek, a mąż nie słucha mojego marudzenia, że koszulki mu sie nie mieszczą na półkach
Czytam i czytam Pani teksty, podpatruję pomysły, uwielbiam prostotę pani bloga i jego przejrzystość. Jestem z tych, którzy się nie udzielają w internecie i nie piszą komentarzy ale tyle się od Pani nauczyłam i tak lubię tu wracać , że chciałabym Pani publicznie podziękować za dzielenie się swoja wiedzą, spokój i dobra energię 🙂
Dziękuję bardzo za te miłe słowa 🙂
Odniosę się do Marie Kondo – mnie nie jest trudno zrozumieć tą „filozofię”, bo mam taką samą od zawsze 🙂 jakoś nigdy nie wyrosłem z uosabiania zabawek, tylko z pluszaków przeszedłem na komórki, komputery i samochody 😉 mówię do nich, traktuję jak żywe istoty 😛 (z resztą są żywe jak zaraz wykażę 😉 ).
Ja wręcz nie wiem czemu komuś tak trudno zrozumieć filozofię Marie Kondo 😉 Kiedyś przeczytałem takie mądre zdanie: „wszystko co widzisz wibruje życiem” i taka jest prawda. Dlaczego nie ma nic dziwnego w podziękowaniu koleżance, która coś dla nas zrobiła, ale już podziękowanie bluzce która nam też służyła jest takie dziwne? Na poziomie molekularnym te dwa istnienia nie różnią się wcale tak bardzo 😛 Wszyscy ludzie, zwierzęta, przedmioty i w ogóle wszystko na najbardziej podstawowym poziomie składa się z tego samego – z atomów (a one nie są martwe 🙂 ), a te tworzą pierwiastki, a te z kolei wszystko inne. Stół jest z drewna, a drewno składa się z węgla, tlenu, wodoru, azotu (i innych), a człowiek… niespodzianka – składa się z tlenu, węgla, wodoru, azotu i innych… (nie ironizują z tą „niespodzianką”, sam sprawdziłem dopiero teraz z czego w głównej mierze składa się drewno i człowiek 😉 ). Także wszystko jest żywe (a w dodatku ze sobą połączone, bo przecież wszędzie są atomy, nie ma żadnej próżni).