Dzisiaj będzie długo.
Obiecany jakiś czas temu notes do Zen To Done ;).
Notes prawie idealny, którego poszukiwałam 2 dni, żeby rozpocząć wdrażanie ZTD. To się fachowo nazywa prokrastynacja.
Tak, dobrze widzicie, to najzwyklejszy notes na sprężynce, formatu A6 ;). W związku z tym, że w założeniu notes ma być non stop przy mnie, postanowiłam mieć ładny notes 🙂
Środek notesu podzielony jest na 3 części:
- plany, projekty i rzeczy do zrobienia
- planner
- inne różności
W pierwszej części mam różne listy – np. sekcję komputerową, organizacyjną czy porządkową – gdzie wypisuję sobie wszelkie plany i rzeczy do zrobienia, które przychodzą mi do głowy. Początek był najgorszy, bo jest tylko pusta kartka i głowa pełna pomysłów. Teraz już tylko na bieżąco uzupełniam poszczególne listy, które dziwnym trafem rozrastają się szybciej niż są odhaczane jako wykonane.
W trzeciej części, zgodnie z nazwą, mam różności – listę rzeczy do zabrania na czas wyjazdu, pytania do alergologa, listę filmów do obejrzenia czy listę książek do kupienia. Jest to tymczasowe rozwiązanie a nową koncepcją podzielę się z Wami wkrótce.
Tym dwóm częściom notesu nie zrobiłam zdjęć, bo odręczne listy ze skreśleniami są mało fotogeniczne.
Pochwalę się za to pomysłem i zdjęciami z środkowej części notesu – plannerem.
Po lewej stronie mam miejsce na tygodniową listę rzeczy do zrobienia. W niedzielę wieczorem przeglądam listy z planami i wpisuję na listę, co chciałabym w danym tygodniu zrobić. Staram się, aby było po jednej rzeczy z każdej listy – coś z porządków, coś z organizacji, coś z DIY, itp.
Wpisuję także zadania, których nie mam na listach, a które muszą zostać wykonane – szczepienia, wizyty u lekarza czy księgowej.
Po prawej stronie znajduje się planner tygodniowy, gdzie każdy dzień tygodnia ma swoje osobne miejsce. Podczas planowania kolejnego tygodnia wpisuję stałe zadania, które mają przypisane swoje dni na wykonanie – np. planowanie posiłków, listę zakupów, zakupy, zajęcia z dzieckiem.
Raz dziennie, najczęściej podczas śniadania, tworzę listę dzienną – w tabelkę przypisaną do danego dnia tygodnia wpisuję kilka zadań (z reguły 2-3) z listy tygodniowej.
Wbrew pozorom nie zajmuje to dużo czasu – maksymalnie 5 minut dziennie – a jakże ułatwia mi życie.
Widok całości
Dodatkowo na wewnętrznej stronie okładki zrobiłam sobie kieszonkę na zapasowe wersje planerów i list „do zrobienia”.
Tak wygląda moje Zen To Done i pomysł na realizację następujących kroków: gromadzenie (rzeczy do zrobienia) i planowanie (listy tygodniowe i listy dzienne).
Aczkolwiek myślę, że jest to również dobry pomysł na organizację życia domowego bez przypisywania temu dodatkowej filozofii.
P.S. Czas notesu jako plannera powoli dobiega końca – mam już prawie ukończony segregator z nowym plannerem i innymi różnościami oraz plany na przyszłoroczny kalendarz 😉
Uwielbiam ładne notesy i rozmaite kolorowe drobiazgi biurowe. I pierwszy raz spotykam kogoś, kto (jak się zorientowałam po przejrzeniu bloga) ma podobne upodobania. A już się zastanawiałam, czy ja nie jestem jakaś dziwna:):)
Tematem ZTD interesowałam się jakiś czas temu ale niestety słabo mi to wyszło – trochę z powodu braku systematyczności (to chyba moja największa ułomność!!!) a trochę przytłoczyły mnie te wszystkie listy, listy list itd.
Ale chętnie poczytam, jak ktoś inny sobie z tym radzi, szczególnie gdy dba o otoczkę wizualną „narzędzi”. Może sama do tego wrócę?
Chętnie zobaczę Twój segregator i kalendarz.
Pozdrawiam
Agata
Mnie też czasem nachodzą takie myśli w sklepach papierniczych i biurowych (a nawet gospodarstwa domowego) widząc dziwną minę sprzedawców na moje wahania nad walorami estetycznymi 😉
Moje ZTD stoi w miejscu – muszę znowu zacząć przeglądać notatki i powoli wdrażać nowe kroki 🙂
Segregator i planner powinny się pojawić jeszcze w kwietniu. Kalendarz prawdopodobnie pod koniec roku, jak dopracuję wszystko na tip top.
świetny blog!!! baardzo mi się podoba, bo jest o tym co mnie bardzo interesuje, uwielbiam ciekawe rozwiązania, (co prawda nie mam możliwości z nich korzystać, ale się inspiruję i to mi na razie musi wystarczyć:P) a mam jeszcze pytanie: jaki to model telefonu?
Dziękuję za komentarz.
Ja również przez jakiś czas jedynie zbierałam inspiracje, ale nadszedł teraz ten czas, kiedy w końcu powoli wdrażam je w życie 🙂
Jeśli chodzi o telefon, to przyznaję się bez bicia, że jestem laikiem i chyba to samsung galaxy mini (troszkę już nadszarpnięty zębem czasu i rączkami mojego syna ;))
Potwierdzam 😉 suuuuper blog 😉 czytam tytuł po tytule i zadaje od razu nurtujące mnie pytania hihi mam też prośbę 😉 widzę, że wszelkiego rodzaju listy wklejasz do „kalendarza”. Czy moglabys udostępnić poszczególne listy do wydruku? Chcialabym stworzyć taki kalendarz, a widzę, że Twój pomysł się sprawdza 😉