Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie codzienne rytuały to swoiste poczucie bezpieczeństwa. Tak jak dla małego dziecka ważne są stałe elementy dnia, jak kąpiel, spacer czy zabawa, tak okazuje się, że dla mnie, dorosłej kobiety, również. Stały rytm, który łagodnie wprowadza mnie w każdy dzień lub noc. Powtarzalne i zwyczajne do bólu czynności. I choć stosowałam poranną i wieczorną rutynę od dłuższego czasu, to ich najzwyczajniej w świecie nie doceniałam. Dopiero niedawne zawirowania w życiu prywatnym sprawiły, że wróciłam do nich z ulgą i pewną tęsknotą. To w tej prostocie i codzienności tkwi siła, która pozwala mi stawiać czoła każdemu dniu. Dzień po dniu.
Kiedy więc zobaczyłam, że w ulubionej księgarni internetowej pojawiła się książka Brooke McAlary „Prostota. Siła codziennych rytuałów” – nie wahałam się ani chwili. Od razu ją kupiłam. Choć przyznaję, że poczułam się nieco rozczarowana, kiedy ją odbierałam. Spodziewałam się grubej książki a dostałam do ręki dość cienki tomik ;).
Książka napisana jest prosto, zwięźle i na temat – bez zbytniego rozpisywania czy się dorabiania ideologii. Choć to czasem też jest fajne, bo można dowiedzieć się czegoś więcej i zerknąć na szerszy kontekst danego zagadnienia. Autorka nie skupia się jedynie na porannej i wieczornej rutynie, ale także na jednozadaniowym trybie działania, byciu offline, oczyszczaniu głowy z natłoku myśli, trzech zadaniach do zrobienia (co staram się praktykować od niedawna), wdzięczności oraz byciu tu i teraz. Krótkie wprowadzenie i ćwiczenia do wykonania. Bo to o wdrożenie tych codziennych rytuałów chodzi. Nie o przeczytanie i odłożenie książki na półkę tylko o zatrzymanie się nad swoją codziennością i próbę jej uproszczenia i uporządkowania.
By zmienić rytm i organizację dni, odkryć siłę w codziennych rytuałach, docenić wartość zwyczajnych chwil i przyjemności. I nie chodzi tu o nakładanie na siebie kolejnych zadań i ustalanie zupełnie nowego porządku. Wręcz przeciwnie, to proste pomysły pozwolą żyć pełniej i lepiej!
Zostaw komentarz