Minął już jakiś czas od stworzenia przeze mnie letniej capsule wardrobe. Mogę więc już napisać jak sprawdziła się w praktyce – zwłaszcza, że właśnie została uprzątnięta, by zrobić miejsce na jej jesienno-zimową odsłonę. Jak dla mnie pomysł był rewelacyjny i sprawdził się prawie w 100% 🙂 Koniec z codziennym traceniem czasu w garderobie i zastanawianiem się – co mam się dzisiaj założyć (mimo posiadania szafy pełnej ubrań).
Dlaczego nie w 100%? Otóż nie przewidziałam aż tak gorącego lata i kilku ubrań (tych nieco cieplejszych) w ogóle nie założyłam, a czasami miałam problem z wybraniem czegokolwiek, co by się nadawało do przetrwania w tych temperaturach.
W przyszłym roku czeka mnie też wymiana i uzupełnienie części ubrań, bo niestety niektóre elementy są już podniszczone i kolejnego sezonu raczej nie przetrwają, w tym moje ulubione sandały :(. Ale dzięki idei capsule wardrobe wiem czego potrzebuję, więc mam nadzieję, że poszukiwania będą owocne i uda mi się uniknąć nieprzemyślanych zakupów.
Co pojawi się jesienią i zimą w mojej garderobie?
Część ubrań, takich jak dżinsy czy koszulki bez rękawów to całoroczna podstawa mojej garderoby. O tej porze roku pojawiają się za to sztruksy (jest w nich coś jesiennego, co sprawia, że jesień jest taka przytulna), golfy, swetry i ciepłe spódnice. Uwielbiam golfy.
Czym kierowałam się przy wyborze konkretnych ubrań? Przede wszystkim liczbą 3 (znaną już z budowania letniej garderoby) – przy czym nie trzymałam jej się kurczowo i za wszelką cenę – jeśli miałam ochotę na więcej elementów z poszczególnych kategorii, to sobie na to pozwalałam. I tak w jesienno-zimowej garderobie mam: 5 golfów, 5 bluzek z długim rękawem, 4 spódnice, 4 pary długich spodni, 3 sukienki, 3 swetry, 3 koszulki bez rękawów (na razie, bo kilka muszę dokupić) i 1 koszulę.
Kolory królujące w mojej szafie jesienią i zimą to głównie czernie, szarości i granaty oraz róż w różnych odcieniach.
Plan na jesień i zimę – więcej chodzić w sukienkach i spódnicach – mam odpowiednie obuwie, więc nic już nie stoi na przeszkodzie. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się tak jak poprzednio, że najwygodniej mi było wskoczyć w spodnie i mieć wszystko z głowy.
Dzięki lekturze Slow fashion autorstwa Joasi Glogazy postanowiłam zadbać mocniej o bazę mojej garderoby. Opracowałam po raz pierwszy listę brakujących elementów (wynikającą głównie wyrzucenia nie nadających się już do niczego ubrań). Lista wymaga jeszcze doprecyzowania, ale tutaj daję sobie czas na jej dopracowanie – nie ma pośpiechu 🙂
A czy Ty masz swoją garderobę w kapsułce?
Praktyczne rozwiazanie. Dlaczego nazywa się to capsule wardrobe ? A co z zestawem ubrań zimowych ?
Capsule wardrobe to po polsku będzie chyba garderoba w kapsułce. Dla mnie to taka skondensowana garderoba, która zawiera niewiele elementów, ale za to dobrej jakości (nad tym pracuję) i pasujących do siebie nawzajem – tak, by nie musieć długo zastanawiać się nad doborem ubrań na dany dzień.
Co masz na myśli pisząc „ubrania zimowe”?
To już któryś z kolei blog, na którym jest poruszany ten temat. Im więcej czytam na temat capsule wardrobe tym większą mam ochotę też tak skonstruować swoją szafę. Niestety dziewiąty miesiąc ciąży nie służy porządkom i zakupom odzieżowym. Poczekam więc i chyba zacznę od nowego roku, jak już trochę wrócę do siebie po porodzie i zaprzyjaźnię się z nowym członkiem rodziny 🙂
Ja za swoją szafę zabierałam się dobrych kilka miesięcy 🙂 Teraz możesz na spokojnie poczytać i ustalić plan działania, a potem w dogodnym dla siebie momencie zacząć działać 🙂
Mnie podobają się jesienne/ zimowe sukienki, ale jak pomyślę o tym zimnie, to rezygnuję. I tak trochę z zazdrością patrzę na kobiety, które jednak zakładają zimą sukienki.
Mam tak samo – w dodatku kilka spódnic i sukienek mam w szafie – więc może w końcu się przekonam
A ja mam na odwrót. Ponieważ mam ogromny problem z zakupem spodni (wszystkie są albo za duże w pasie, albo za małe w biodrach) to zdecydowanie częściej sięgam po sukienki, a pod nimi – grube rajstopy, getry i nakolanniki (generalnie lubię takie wielowarstwowe, kolorowe zestawy). Mam problemy z kolanami, więc nie dopuszczam do ich przewiania. Z kolei latem jakoś łatwiej mi znaleźć spodnie, w które mogę wejść, a że nie lubię pokazywać nóg to latem królują spodnie.
Ania, mam tak samo 🙂 w lecie często lekkie spodnie, a na jesień i zimę tylko spódnice i sukienki. 🙂
U mnie też się tworzy coś w rodzaju capsule wardrobe. Na razie na papierze.Też lubię golfy (np. dziś mam ciemnoszary do spódnicy, chociaż tak zimno…), zarówno te obcisłe jak i z szerokim golfem. U mnie dochdzą jeszcze ciepłe, wełniane kamizelki.
A u mnie zapanował chaos, noszenie wszystkiego na co ma się tyko ochotę nie wpływa na mnie dobrze. Czas wrócić do CW 🙂