Capsule wardrobe, czyli inaczej garderoba w pigułce chodziła za mną od dość dawna. Zafascynowana 10-elementową garderobą Madame Chic oraz regularnym podglądaniem Kasi z Simplicite wciąż nie mogłam się jednak zmusić do działania. Chciałam ograniczyć swoją garderobę, ale czułam wewnętrzny opór.
Kiedy więc natknęłam się ostatnio na capsule wardorbe na unfancy (dzięki Kasi z worqshop) doznałam olśnienia. Nie mogłam zabrać się do stworzenia własnej kapsułkowej garderoby z powodu zbyt małej ilości rzeczy proponowanych przez Madame Chic czy Simplicite. 7, 10 czy nawet 15 ubrań to dla mnie zbyt mało. Nie czuję potrzeby wprowadzania takiego minimalizmu do mojego życia. Czułabym się zbyt ograniczona. Dlatego też dopiero koncepcja 37-elementowej garderoby do mnie przemówiła.
Kolejna sprawa to to, że do nowości podchodzę z reguły jak pies do jeża – czyli z pewnym dystansem, powoli obwąchując nowy temat 😉 Muszę sobie na spokojnie przemyśleć sprawę i poukładać wszystko w głowie. No nic na to nie poradzę, że tak mam – ja już się przyzwyczaiłam.
Do capsule wardrobe zbierałam się miesiąc. Ale w końcu nadszedł ten czas.
Czasowo zajęło mi to praktycznie całą niedzielę. Do porozkładanych po całej sypialni ubrań miałam kilka podejść. Było ciężko – nie miałam świadomości, że tak trudno będzie wybrać 37 ubrań na cały letni sezon. Nawet nie przypuszczałam, ze mam tyle letnich ubrań. Ba, uważałam, że bez żadnego problemu zmieszczę się w zakładanych 37 elementach.
Co prawda założenia były nieco inne, niż ostateczny kształt letniej garderoby – ale udało mi się zmieścić w 37 elementach – nie uwzględniając jednak butów i wierzchnich okryć.
Oto efekt mojej pracy:
Przy okazji zrobiłam przegląd zawartości dotychczasowej letniej garderoby. Część rzeczy idzie do oddania, część została schowana do pudła „a nuż mnie przyciśnie, to sobie wyciągnę” 😉
życzę powodzenia i wytrwałości w kontynuowaniu Capsule Wordrobe w kolejnych sezonach roku. A 37 wcale nie brzmi tak źle i chyba nadal jest w czym wybierać 🙂
37 elementów to całkiem spory wybór 🙂 Jak na razie, prawie 2 tygodnie, idzie mi całkiem dobrze. Z zimową garderobą nie powinno być większego problemu, bo mam jednak nieco mniej ubrań na tę porę roku. Z przejściowymi sezonami – wiosna i jesień – może być ciekawie. Zobaczę, jak będzie 🙂
Właśnie jestem na etapie przeglądu szafy. Może uda się ograniczyć ilość sztuk.Gratuluje udanej przemiany i pozdrawiam!! Majka
Dziękuję i trzymam kciuki za porządki w szafie 🙂
Moim przeglądem szafy okazał się przyjazd do Polski na kilka tygodni 🙂 Długo mi to zajęło, ale z ledwo domykającej się szafy wybrałam średnią walizkę i jestem, w gruncie rzeczy, bardzo szczęśliwa z tą mniejszą ilością ubrań oraz butów.
Wyjazd to też dobry motywator do ograniczenia garderoby, zwłaszcza przy obowiązujących limitach 😉
Ja w tym momencie to mam chyba nawet mniej i jest tego duży plus – nie mam dylematu co na siebie włożyć;)
Może kiedyś dojrzeję do myśli o mniejszej ilości elementów w garderobie, ale na razie ciesze się z tego, co już dokonałam 🙂
Ja nie widzę swojej szafy w wersji ograniczonej. Tak już mam 😉 robię regularne przeglądy, pozbywam się rzeczy zniszczonych i nieużywanych, właściwie więcej wyrzucam niż kupuję 😀
Takie ograniczanie wydaje mi się dobre dla tych, którzy wiedzą czego chcą i jak mają wyglądać ich stylizacje. Moja szafa ciągle ewoluuje i powoli, w swoim tempie zmniejszam ilość rzeczy.
U mnie nieograniczona garderoba to przede wszystkim codzienne dylematy „co dzisiaj założę?” i chodzenie w kółko w tym samym zestawie. Mniej ubrań = paradoksalnie większy wybór 🙂 I tak, to prawda, wiedza o swoim stylu ułatwia pracę nad capsule wardrobe.
Mój styl jeszcze ciągle na etapie zmian, więc pewnie za tydzień nie miałabym w co się ubrać 😉
Mi najłatwiej jest, kiedy mam więcej rzeczy do wyboru i oznaczam sobie te, które już założyłam przynajmniej raz – reszta zostaje wyrzucona najpóźniej na koniec sezonu. No i na bieżąco ogarniam tzw. listę rzeczy niezbędnych. Cały czas łapię się na tym, że czegoś mi w szafie brakuje 😉
Z ciekawości policzyłam – moja szafa mieści 44 sztuki, licząc okrycia wierzchnie na chłodniejsze dni, ale za to bez butów 😀
Mam tak samo z nowościami, muszę sobie w głowie wszystko poukładać 🙂 I choć przegląd szafy letniej już zrobiłam, to cały czas obmyślam, jak pozbyć się jeszcze kilku rzeczy… po przeczytaniu Madame Chic uznałam, że 10 rzeczy to lekka przesada – szczególnie, że kocham sukienki i mam ich z 7 szt. – chodzę we wszystkich. Nauczona doświadczeniem wiem, że nie starczy mi w szafie jeden czarny kardigan muszę mieć 2 albo 3, ponieważ chodzę w nich prawie codziennie, a niestety nie umiem kupić jakościowo takiego, który po kilku praniach by się nie kulkował i spierał… dodatkowo w lato ciężko dostać takie swetry… Pracę w biurze, gdzie nie ma dresscodu, więc muszę wyglądać schludnie, ale nie koniecznie codziennie pokazywać się w tej samej bluzce 😀
A więc mam dużo przemyśleń i powoli dojrzewam do jeszcze jednego przeglądu szafy i pozbycia się jeszcze trochę rzeczy, więc pomysł z 37 sztukami – bardzo mi się podoba, bo może bym była w stanie to jakoś rozpisać i powoli wprowadzić w życie 🙂
Fiołku, miałam bardzo podobne przemyślenia do Twoich 🙂
A ja mam pytanie – jakie wymiary ma Twoja garderoba? (chodzi mi o pomieszczenie)
Wymiary to: długość ok. 2,1m a szerokość 1,5m – projektowałam specjalnie pod szafy z ikei – wyszło jakieś 4,5mb szafy
🙂
widzę że temat capsule wardrobe jest gorący.
moje podejscie do budowy capsule wardrobe: idealna garderoba powinna się składać z:
1. Bazy – niech to bedzie 10 czy 15 czy 37 rzeczy – nie ważne! byle nie pękała w szwach i nie zagracały jej stroje nieużywane, nietwarzowe, niepasujące
http://stalove.eu/wybieram-z-glowa-kupuje-mniej-odcinek-i/
2. kilku rzeczy, które nadadzą kolekcji twojego indywidualnego rysu
http://stalove.eu/wybieram-z-glowa-kupuje-mniej-odcinek-ii-dodatki-i-cos-jeszcze/
3. minimalnej ale niezbednej wisienki na torcie – kilku rzeczy, które wpisują sie w aktualne trendy
w opracowaniu 🙂
Zerknę z przyjemnością 🙂
Fajny pomysł, bo od dawna łączę „nie mam co na siebie włozyć” z „nie mam gdzie kłaść nowych ciuchów, bo szafa pełna. Może się skuszę?
Ja co prawda mam teraz dużą garderobę, ale zdecydowanie po skomponowaniu capsule wardrobe zniknął problem noszenia ciągle tych samych rzeczy i w końcu „mam się w co ubrać” 😉
Im mniej mam ubrań tym mniej ich potrzebuję. Zresztą Kasia pisała o tym niedawno u siebie, że mimo ograniczonej garderoby i tak najczęściej wybiera ulubione rzeczy. Moja też w budowie, a minimalizm będzie duży! 🙂 Trzymam kciuki za Twoje wyzwanie!
Jestem ciekawa, jak skończy się „przemeblowanie” twojej szafy. Do większego minimalizmu może dojdę z czasem – na chwilę obecną jest mi dobrze z tym co mam 🙂
Szczerze, nie liczyłam ile mam rzeczy w garderobie, ale mimo wszystko 37 na pierwszą myśl wydaje się mało. Stąd jeszcze bardziej Cię podziwiam i oczywiście zazdroszczę tej harmonii w szafie 🙂
Letnich ubrań uzbierałam nieco więcej niż 37 – selekcja była mocna. Zobaczę, co będzie dalej 🙂
Ojej, nigdy w życiu nie zdecydowałabym się na coś takiego, wielki szacun, nawet, jeśli trochę przekroczyłaś limit 😉 Czasami wpadam w szał zakupów i przychodzę do domu z kilkoma nowymi rzeczami (zawsze z przeceny, tylko to mnie usprawiedliwia), więc automatycznie musiałabym wyrzucać wszystko, co do te pory trzymałam w szafie, żeby móc włożyć do niej nowe ubrania, nigdy w życiu 😀
Do decyzji dojrzewałam ponad rok – zaczęło się od lektury Lekcji Madame Chic 🙂
Co do zakupów to mam coś takiego, że myślę „to się przyda i tamto się przyda” – dzisiaj pojechałam po białą bokserkę, do kasy stałam z jeszcze dwoma innymi topami – ale dzielnie je odłożyłam z powrotem na półkę – na razie ich nie potrzebuję, to po co je kupować 😉
Ja niestety nie mam gdzie schować pudeł z zimowymi rzeczami, także wszystko siedzi grzecznie w szafie -razem. Zazdroszczę fajnie skonstruowanej szafy 2 poziomowej. A pomysł całkiem fajny i prędzej czy później go wprowadzę.
Pudła z zimowymi rzeczami są na samej górze (potem wymienią się miejscami z letnią garderobą). Nad układem półek, szuflad i drążków trochę myślałam – jestem na tę chwilę zadowolona.
Unfancy śledzę od dawna i jestem zachwycona jej capsule wardrobes na każdy sezon :)) To fajna opcja, bo poza tym, że zmieściłaś się w tych 37 ciuchach (nie licząc dodatków i butów) to przede wszystkim pozbyłaś się niepotrzebnych rzeczy ;D Ja jakoś nie mogę się zabrać ;P
Części się pozbyłam, ale część jest odłożona „na wszelki wypadek” i „ewentualny kryzys” 😉
Świetny wpis. Chyba dzięki niemu sama spróbuję zorganizować moją szafę. Podobnie jak tobie, ograniczenie zawartości szafy do kilku elementów wydawało mi się zbyt radykalne, a to rozwiązanie jest idealne.
Pamiętam jak ja zaczynałam, nie wiedziałam jeszcze, ze tak mnie to wciągnie. 🙂 Zaczynałam od 30 sztuk, potem miałam 12- to liczba która pozwoli mi stworzyć jak najwięcej kombinacji, jednocześnie zdrowo mnie ograniczając. Zawsze kiedy zaczynam tworzyć CW na dany miesiąc/ sezon, wybieram swoją ulubioną rzecz. Element na bazie którego układam kolorystykę nowej szafy, styl. Dobieram do niego elementy bazowe, które go uzupełnią. Jako, że dalej mam dość sporą szafę CW jest dla mnie okazja do ich zużycia. 🙂 Poza tym, nie wliczam butów, odzieży wierzchniej. Idę na łatwiznę 🙂 Trzymam kciuki za Ciebie!
Dziękuję 🙂 Jak na razie jest dobrze, a capsule wardrobe mam już od ponad miesiąca
A ja sądzę, że najważniejsze jest i o to w tym chodzi,
aby kazda rzecz z wybranego zestawu pasowała i dobrze koponowala się z inną. nie chodzi o to aby wyrażnie trzymac sie ilośc danego wzoru – ale o to aby łatwo w ciagu tygodnia pracy było rano – wybrac z założyć zestaw – idealny i żeby tez wyglądac w nim idealnie – czyli aby modele były dobrane dobrze raz do figury – dwa temperamentu – bo najważneisjze jest żeby w danej rzeczy po prostu świetnie sie czuć 🙂
ja mimo, że zajmuję się tym zawodowo – w szafie miałam bardzo, bardzo dużo rzeczy – jeszcze takich z czaów studenckich- których nei miałam na sobie ponad 100 lta – ale z sentymentu szkoda mi sie było rozstać.
W zeszłym tygpodniu jednak zrobiłam porządki i w dokumentach i w domu – a z szafy zostały mi moje ukochane koszule, które nosze na codzień – 2 modele spodni – bo to noszę najczęściej – klika swetrów – naturalnie t-shirty – kilka żakietów i sukienek.
ja wszystko szyję lub zamawiam sama w thecostiumer – i tym sposobem mam to naprawdę chcę nosic.
Wybieram sobie fason, kolor, tkaninę i już, potem nei muszę narzekac zę materiał słaby że cos odstaje czy nie pasuje.
To naprawdę ułatwia życie, a łatwe życie jest o wiele przyjemniejsze 🙂