O ile zarządzanie domem ogarniam bez większego problemu i jestem w tej kwestii dość dobrze zorganizowana 😛 , tak pulpit mojego komputera z reguły woła o pomstę do nieba. Mnóstwo różnorakich plików i folderów, zarówno dotyczących bloga, sklepu, jak i spraw prywatnych. Zdarza się nawet czasami, że brakuje mi na nim miejsca. Dlatego postanowiłam w końcu coś z tym zrobić.
U Leo Babauty zetknęłam się z pojęciem minimalistycznego komputera, który ma sprzyjać spokojnej, skupionej i bardziej kreatywnej pracy. W wielkim skrócie polega to na tym, by na pulpicie zostawić jedynie 2 foldery:
- praca – na bieżące i niedokończone zadania
- archiwum – na wszystko inne,
pousuwać wszystkie ikony (np. kosz, mój komputer), ukryć pasek startu i ikony z paska szybkiego uruchamiania. Na pulpicie ma być stonowana tapeta.
Jeżeli chodzi o ikony programów, to i owszem – udało mi się je usunąć (prawie wszystkie – zostawiłam jedynie kosz) z pulpitu. Ale tylko 2 foldery – nie, to stanowczo za mało. Kolejny dowód na to, że mój minimalizm jest dosyć wybiórczy. Mój pulpit ma być funkcjonalny dla mnie, a nie minimalistyczny, bo jakiś pan tak stwierdził a ja muszę ślepo za nim podążać (mimo całej mojej sympatii dla tego pana).
Postanowiłam zatem stworzyć własną tapetą, która pozwoli mi zachować względny porządek na pulpicie komputera. Po krótkim namyśle, przejrzeniu inspiracji i kilku chwilach pracy w canvie, oto efekt.
Na moim pulpicie pojawiły się 4 ramki, w których zorganizowałam swoje pliki i foldery:
- blog i sklep – wszystko to, co dotyczy mojej pracy – od pomysłów, przez szkice, zdjęcia aż po gotowe wpisy blogowe i produkty
- po godzinach – rzeczy prywatne
- archiwum – to, co tam trafia, na koniec miesiąca zostanie zarchiwizowane na dysku zewnętrznym
- inne – różne różności, które trudno przyporządkować do pozostałych kategorii
Zobaczę za jakiś czas, czy taka tapeta sprawdzi się w praktyce i pomoże mi utrzymać porządek na pulpicie komputera.
A tutaj porównanie – przed i po 😉
Czy chcecie krótki tutorial dotyczący samodzielnego wykonania tego typu tapety?
Genialne w swej prostocie.
Najprostsze rozwiązania są z reguły tymi najlepszymi 🙂 Zobaczę jeszcze jak będzie z utrzymaniem porządku
Do mnie takie rysowane ramki nigdy nie przemawiały, ale też grupuję ikony na pulpicie. Może według innego klucza – po prawej skróty programów, u góry foldery na których aktualnie pracuję, itp. Ze sposobem pana Babauty chyba szlag by mnie trafił.
No i nawet najlepsze pogrupowanie nie pomoże, kiedy ikonki szczelnie zapychają pulpit, tu pomogą tylko regularne porządki 🙂
Systematyczne oczyszczanie pulpitu to podstawa 🙂
Ja z kolei nie wyobrażam sobie pracy bez paska szybkiego uruchamiania. Gdy chcę uruchomić kolejny program – po prostu klikam na ikonę na pasku zamiast otwierać menu start, czy też minimalizować okna by znaleźć coś na pulpicie.
Natomiast na pulpicie staram się utrzymywać coś w stylu „Inbox 0”. Pliki pobierane do jednokrotnego użytku (np instalatory) zapisuję jednak na pulpicie (świeżo pobrane pliki lądują po lewej stronie), aby nie zapomnieć ich usunąć. Gdy nad jakimś plikiem muszę się zastanowić dłużej przesuwam go na środek pulpitu. Jeśli zaś ma zostać na nieokreślony okres czasu, ląduje w odpowiednim katalogu na innej partycji. Patrząc na taki pulpit od razu wiem, co jest do jak najszybszego usunięcia, nad czym obecnie pracuję itp. Przed wykonaniem kopii zapasowej dysku C wszystkie pliki z pulpitu przenoszę na specjalny katalog na innej partycji. Do tego katalogu mam specjalny skrót – oczywiście na pasku szybkiego uruchamiania.
Dzięki za podpowiedzi – właśnie sobie uzupełniłam pasek szybkiego uruchamiania najczęściej używanymi programami 🙂
Magdo, a ja mam z kolei pytanie o ten pierwszy pulpit, czy to Twój projekt i czy jest gdzieś dostępny w sieci? podoba mi się kalendarz i grafika.
Nie jest to mój projekt – to tapety, które tworzy Paulina z bloga http://onelittlesmile.pl/ (co miesiąc nowa tapeta :))
Do porządkowania pulpitu, grupowania ikon bardzo fajnie sprawdza się program „Fences”. Dodatkowo możemy ukryć wybrane ikony z pulpitu (lub wszystkie) podwójnym kliknięciem 🙂 Więc jeśli chcemy mieć minimalistyczny pulpit, możemy taki mieć, a jeśli czegoś szybko potrzebujemy – to dwa kliki i ikony się pojawiają. Polecam.
Nigdy, ale to przenigdy nie trzymam skrótów do folderów na pulpicie. Programy, których używam najczęściej trzymam przyklejone do paska zadań poukładane w grupy tematyczne (poczta i przeglądarki, programowanie, obróbka zdjęć. Na pulpicie trzymam kilka programów używanych ale rzadziej.
Foldery mam uporządkowane a w ekspoloratorze (przeglądarce folderów) w lewym bocznym menu mam zrobione skróty do najważniejszych. Z resztą żadko zaglądam do folderów z pulpitu częściej z poziomu programów które używam, tj najpierw uruchamiam program a dopiero wczytuję potrzebny zasób z dysku. Wtedy te skróty się przydają jeszcze bardziej.
nie znoszę zapisywania plików bezpośrednio na pulpicie.
[…] chcesz zobaczyć jak z organizacją plików radzą sobie inne dziewczyny, odwiedź Magdalenę i Coco […]